W pierwszych latach po II wojnie światowej w piwnicy budynku przy ul. 11 Listopada 32 w Jędrzejowie mieścił się areszt UB, w którym przetrzymywano znanych w Jędrzejowskiem żołnierzy Armii Krajowej.

Od początku 1945 r. w budynku tym mieściła się komenda milicji i UB. W piwnicy – prowizorycznym areszcie – przetrzymywano więźniów, którzy musieli być „pod ręką” w celu przeprowadzenia przesłuchania. Na dziedzińcu była studnia, do której – jak opowiadają świadkowie – wpuszczano katowane ofiary. Jęki maltretowanych słychać było w całej okolicy.

Jeszcze w latach 90. XX w. w kamienicy pod numerem 32 mieściły się biura różnych instytucji. Dziś jest ona własnością prywatną. W końcu lat 90. XX w. na ścianach jednej z piwnic widać było wyryte są nazwiska więźniów. Większości nie dała się jednak już odczytać, w wyniku upływu czasu kamień się zlasował. Gdzieniegdzie napisy były jednak bardzo wyraźne: „ Bronisław Dziopa – Mnichów, Soboń Wacław, Sobczyk Jan 18 VIII 1945”, „Duchliński 4 V 47”, „Żelazik 1 V 47”, „Stanisław Sołtyk 17 XII 1945”, Marian Kaczor – Klimontów 19 V 46”, „Ciosk W. 17 VII 45”, „M. Smerkowski – Piaski 14 VIII 1945”, „W. Rydzyk 26 VII 1945 A.K.”, „Srogi Henryk”, „W. Słaboń [lub Śliwoń] – Wodzisław 11 V 1945”, „Antoni Piotrowski Bocheniec”.

Niektóre z uwiecznionych na murze osób to żołnierze Armii Krajowej. Jan Sobczyk to prawdopodobnie kapral „Olena”, żołnierz drużyny Rakoszyn z placówki „Nałęczów” Nagłowice Jędrzejowskiego Pułku Piechoty AK. Żelazik to prawdopodobnie plut. Władysław Żelazik „Czarny”, dowódca III plutonu IV kompanii II bataliony JPP AK. Zawadzki to być może Bogumił Zawadzki „Wicher II”, sanitariusz legendarnego oddziału „Spaleni”.

Dwie inne osoby udało nam się zidentyfikować na sto procent. W. Ciosk to Władysław Ciosk z Mokrska, który w kwietniu 1945 r. m.in. razem z Andrzejem Ropelewskim zbiegł z więzienia UB w Jędrzejowie. Później należał do konspiracyjnej organizacji „Trupia Czaszka”, działającej w północno-wschodniej części powiatu jędrzejowskiego. 17 lipca 1945 r. oddział ten ujawnił się i wtedy właśnie nastąpiło aresztowanie. Z kolei Marian Kaczor z Klimontowa to sierżant „Kaprys” odpowiedzialny za zaopatrzenie placówki „Miedza” Mstyczów JPP AK.

Napisy w piwnicy katowni UB to świadectwo czasu. Może warto upamiętnić to miejsce.