Jędrzejów. 15 stycznia mija 19. rocznica śmierci Włodzimierza Bożęckiego, malarza i animatora kultury. Tę zasłużoną dla Ziemi Jędrzejowskiej postać wspomina Zbigniew Kasprzak.

Po ukończeniu kieleckiego „plastyka” w 1970 r., kiedy rozpoczynałem pracę w Powiatowej Poradni Pracy Kulturalno-Oświatowej w Jędrzejowie, miałem szczęście dostać się pod opiekuńcze skrzydła Włodzimierza Bożęckiego – animatora jędrzejowskiej kultury. Ten aktywny artystycznie człowiek, obdarzony wieloma talentami – aktorskim, oratorskim i plastycznym, miał niewątpliwy wpływ na ukształtowanie mojej osobowości. Ceniłem sobie wielogodzinne dyskusje o sztuce i obcowanie z niezwykle oczytanym twórcą. W ramach Towarzystwa Wiedzy Powszechnej jeździliśmy w tzw. teren, wykładając historię sztuki w Wiejskich Klubach Rolnika i gminnych świetlicach, a także wykładaliśmy w Ludowym Uniwersytecie w Rożnicy, ucząc przyszłych animatorów kultury. Te zajęcia były mi pomocne w studiach kulturalno-oświatowych pedagogiki pozaszkolnej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Z Włodkiem zbliżyły nas do siebie sztuki plastyczne, uczestnictwo w plenerach organizowane przez domy kultury i sponsoring większych zakładów w powiecie. Spotkania te stwarzały nam możliwość indywidualnego rozwoju artystycznego.

W malarstwie Włodka dominowały szarości, a ulubionymi tematami był pejzaż, kościoły, młyny wodne, kapliczki przydrożne, kwiaty i martwa natura. Zaimponował mi cyklem obrazów, sugerując się malarstwem niderlandzkim XVII w., jak Vermeera, Rembrandta, van Dycka. Doskonały warsztat i dbałość o każdy szczegół zjednywały mu sympatyków. W mojej kolekcji znajduje się jedna z tych perfekcyjnych prac.

Ceniłem sobie wyjazdy z Włodkiem na plenerowe malowania. Kiedyś malowaliśmy klasztor oo. Cystersów. Otwierając kasetkę z farbami, ku mojemu zdziwieniu, zauważyłem wyjedzone przez myszy wszystkie czerwone farby. Za namową Włodka przystąpiłem do realizacji malowidła bez tego koloru. O dziwo, wyszła mi bardzo dobra praca, która potem powędrowała za „wielką wodę”. A tak na marginesie, do tej pory zastanawiam się, jak takie głupie gryzonie przewidziały upadek socjalizmu w Polsce.

Miałem wyjątkowe szczęście przyjaźnić się z Włokiem przez 30 lat. To on otwierał moje wystawy, potrafił celnie odczytać moje przesłania i filozofię tworzenia. To on zaraził mnie ideą organizowania spotkań z dziećmi i młodzieżą w szkołach i placówkach kultury.

To on był „ostatni, co tak poloneza wodzi”, od niego wszystko się zaczęło, dzięki niemu twórczość plastyczna wysoko poszybowała nad jędrzejowską ziemią.

Niosąc kaganek oświaty i kultury przed liczną załogą zakładu dziewiarskiego „Rekord” mieliśmy w obowiązku przyjmować często delegacje z zaprzyjaźnionej Winnicy. Przyjeżdżali towarzysze ze szwalniczego kombinatu. Najbardziej zainteresowani byli kulturą zakładu, zespoły muzyczne ćwiczyły piosenki radzieckie, biblioteka eksponowała dzieła Lenina, dom kultury mienił się czerwienią. Za gościnę otrzymywaliśmy podarki. Włodek wpadł na pomysł, żeby te dobrodziejstwa zrekompensować trzema obrazami mojego autorstwa. Na nic zdały się wymówki, że w mojej twórczości malarskiej, przy użyciu dużej ilość farb, będą problemy z transportem. W zakładowej stolarni mistrz Stanisław Góra wykonał drewnianą konstrukcję umożliwiającą bezawaryjną podróż moich trzech obrazów w jednakowym formacie. Przez noc powstały trzy kompozycje nawiązujące do zabytków Jędrzejowa, uwzględniające zakład „Rekord”. Kiedy kierowca zakładowej „nyski” wrócił z odwiezienia delegacji na przejście graniczne w Medyce, powiedział ciężko wystraszony, że podczas przesiadki konstrukcja się rozsypała, obrazy się posklejały, tworząc kolorową papkę. Po kilku miesiącach, z okazji kolejnej rocznicy wielkiej październikowej rewolucji, otrzymaliśmy uroczysty list, w którym kierownictwo szwalniczego kombinatu dziękowało nam za obrazy, które według nich zapoczątkowały zbiory zachodnio-europejskiego malarstwa abstrakcyjnego.

Wszechstronna twórczość Włodzimierza Bożęckiego udzielała się nam, jędrzejowskim artystom, gdzie w naszych pracach można zobaczyć cząstkę jego osobowości, co potwierdzają: Otton Grynkiewicz, Krzysztof Nowak, Gienek Brożek, Jerzy Smerkowski, Czesław Stachnik, Stefan Gadzina, Waldek Poczęty, Zbyszek Kuliński, Irek Ślusarczyk i wielu innych.

Zbigniew Kasprzak